Wartość uczenia się w miejscu pracy dla zawodów, które nie istnieją (jeszcze)!

Artykuł przygotowane przez Materahub

W dzisiejszym szybko zmieniającym się świecie w interesie każdego kraju jest posiadanie takiej siły roboczej, której umiejętności odpowiadają zapotrzebowaniom rynku; każdy pracodawca stara się podtrzymać swoją konkurencyjność poprzez upewnienie się, że jego pracownicy posiadają odpowiedni zakres umiejętności. Każda dorosła osoba powinna również rozwijać się w tym zakresie, jeżeli chce podtrzymać swoją zdolność do zatrudnienia i pełnego zaangażowania w życie społeczne [1].

Autorem powyższych słów jest grupa robocza ds. edukacji i szkoleń w zakresie kształcenia dorosłych (Education and Training Working Group on Adult Learning), która opublikowała badanie poświęcone uczeniu się dorosłych w miejscu pracy. Raport z badania stanowi ciekawy zbiór wskazówek i sugestii dotyczących zmian w systemie pracy.

Dokument stwierdza, że nie istnieje jedna, uniwersalna formuła promowania i rozwoju uczenia się dorosłych w miejscu pracy, ponieważ „jest to obszar działania różnych polityk o zróżnicowanych celach”. Każdy kontekst narodowy charakteryzuje się innym podziałem odpowiedzialności pomiędzy instytucjami edukacyjnymi, pracodawcami, pracownikami, czy podmiotami finansującymi uczenie się osób dorosłych w miejscu pracy. W każdym kraju inne są również potrzeby: czasem może to być konieczność doskonalenia umiejętności w drodze edukacji nieformalnej, innym razem potrzeba stworzenia ścieżki uzyskiwania sformalizowanych kwalifikacji. Być może istnieją konkretne grupy docelowe, wymagające rozwoju specyficznych umiejętności lub odwrotnie – istnieje potrzeba ogólnych szkoleń o takiej właśnie, ogólnej dostępności.

Cytowane słowa przywodzą mi na myśl dwie rzeczy, należące do dwóch różnych światów: Jurij GagarinYouTuberzy.

Choć to z pewnością ryzykowne porównanie, to jednak Jurij Gagarin był z zawodu odlewnikiem, a nie astrofizykiem, nie ukończył też żadnych formalnych studiów, które miałyby go przygotować do roli, którą odegrał w przyszłości: bycia pierwszym człowiekiem w historii, który okrążył naszą planetę po jej orbicie. Mimo to, inaczej niż inni jego szukający przygód koledzy, Gagarin uzyskał stosowny stopień naukowy w Akademii Inżynierii Areonautycznej im. Żukowskiego dzięki doświadczeniu i praktyce.

To samo, z zachowaniem wszystkich koniecznych zastrzeżeń, dotyczy również na przykład youtuberów.

Youtuber nie kończy specjalnych uczelni, gdzie zdobywałby umiejętności konieczne do wykonywania swojego „zawodu”, potrzebuje wyłącznie umiejętności edytowania dźwięku i obrazu, musi wykazać się znajomością rynku i umiejętnym nawigowaniem między zasięgami, lajkami i followersami (słowa nieznane 15 lat temu, będące jednak chlebem powszednim dla dzisiejszych dzieciaków), układaniem historii i znajomością sposobów wpływania na ludzi. Konieczne są tu również zdolności komunikacyjne, posiadanie czegoś pięknego, a może i użytecznego, do powiedzenia i świadomość tego, jak należy to robić. Wszystkich tych rzeczy nie uczy się bezpośrednio w szkole, stanowią one jednak podstawowe umiejętności pozwalające na poruszanie się w ramach tej profesji.

To właściwie prawda w stosunku do wszystkich zawodów, szczególne tych z „powstającego” sektora kultury i przemysłów kreatywnych, sektora, który nazywam „powstającym” tylko dlatego, że wciąż zmaga się on ze znalezieniem formalnego miejsca w ramach oferty kształcenia zawodowego, a którego podstawowe typy działalności wygenerowały w roku 2018 ponad 65 miliardów euro przychodów bezpośrednich i 160 mld euro przychodów pośrednich, związanych z turystyką i innymi usługami (więcej informacji m.in. raport IO1 P4CA).

Zadaję sobie pytanie, czy dzieje się tak dzięki uczeniu się w miejscu pracy i odpowiadam, że nie istnieje uniwersytet lub szkoła, która w sposób kompletny przygotowywała by kogoś do zawodu, który jeszcze nie istnieje, stanowiska pracy, które możesz kiedyś stworzyć sam, profesji, której nie będziesz mógł zdefiniować, dopóki nie zaistnieje.

Zastanawiam się, czy istnieje miejsce, w którym można nauczyć się tego, co Butera – parafrazując swój tekst Il castello e la rete[2] – nazwał proaktywnością w kontekście pracy, zdolnością do zaangażowania w proces, który nieustannie zmienia się pod naszymi rękami; rozwinąć zaufanie do swoich „metapoznań”, mogących sprawić, że z odwagą i kreatywnością stawimy czoła każdemu wyzwaniu, jakie stawiają przed nami czasy. Pisząc te słowa, myślę o sposobach, w jaki w ciągu ostatnich lat artyści, twórcy, muzycy i muzea musieli przemyśleć samych siebie, poszukiwać nowych rozwiązań i ekpesrymentować.

Uczenie się dorosłych w miejscu pracy, które odpowiada na potrzeby indywidualnych pracowników, pracodawców i społeczeństwa staje się strategicznym priorytetem, co wykazały dwa projekty europejskie Learn to Create (L2C) and Partnership for Creative Apprenticeship (P4CA), skoncentrowane na praktyce uczenia się w miejscu pracy w obszarze sektora kultury i przemysłów kreatywnych (PKT), w którym praktyka ta wciąż nie jest obecna w pełnym wymiarze, ze względu na wiele ograniczeń, które uczestnicy projektu starali się usunąć dzięki dedykowanym produktom i działaniom.

Obydwa projekty reprezentują dwa interesujące spojrzenie na zagadnienie i w pewnym zakresie przewidywały wskazania udzielone przez grupę roboczą ET 2020, takie jak:

  • zachęcanie pracodawców do przyjęcia kultury uczenia się przez całe życie
  • zapewnienie, by doświadczenie uczenia się w miejscu pracy wykształciło u uczących się postawę uczenia się przez całe życie (i było wspierane przez systemy doradztwa i walidacji wcześniejszego kształcenia); oraz
  • zapewnienie skutecznej koordynacji między wszystkimi zainteresowanymi stronami oraz uzgodnienie ról i obowiązków;
  • informowanie o praktyce uczenia się dorosłych w miejscu pracy z użyciem języka osób, które należy zachęcać;
  • zapewnienie, by kształcenie dorosłych w miejscu pracy spełniało potrzeby pracodawców;
  • zapewnienie wysokiej jakości uczenia się w miejscu pracy.

Ponadto partnerzy sięgają do wskazań europejskich, aby zachęcać do odbywania praktyk zawodowych w sektorze sztuki, który najbardziej ich potrzebuje, a który jednak doświadcza największych trudności z ich realizacją ze względu na poniższe cechy, podkreślone w raportach:

  • przewaga działalności jednoosobowej i mikroprzedsiębiorstw
  • brak pewności zatrudnienia
  • czynnik pasji w wykonywaniu zawodów oraz ich aspekty techniczne
  • tendencja do sezonowości
  • trudności w zrównoważonym rozwoju gospodarczym

Co więcej, projekty wskazują na całkowity brak lub minimalne związki pomiędzy praktykami zawodowymi/WBL a przedsiębiorczością. Bycie pracownikiem/stażystą przez kilka lat (typowa sytuacja dla umów o praktykę zawodową) jest krytycznym czynnikiem wpływającym na „świadome” rozpoczynanie własnej działalności: ten rodzaj umów nie buduje przedsiębiorczego nastawienia. Punkt zwrotny dla bardziej profesjonalnych praktyk zawodowych może zostać wygenerowany przez sektor kultury i przemysłów kreatywnych: to małe firmy z niewielką liczbą pracowników, praktykant/stażysta z konieczności towarzył będzie przedsiębiorcy w niemal wszystkich działaniach zawodowych, dzięki czemu jego postawa zbliżona będzie raczej do postawy przedsiębiorcy, niż pracownika, co sprzyja stawaniu się „proaktywym” profesjonalistą, którego opisywał Butera, jako nadzieję dla przyszłego rynku pracy.

[1] https://op.europa.eu/en/publication-detail/-/publication/3064b20b-7b47-11e8-ac6a-01aa75ed71a1/language-en, p. 6.

[2] F.Butera, Il castello e la rete. Impresa, organizzazioni e professioni nell’Europa degli anni ’90, 1990.